5 lipca, 2013
5 lipca, 2013
Potrzeba zmiany
Wszystkie chcemy być szczupłe i wysportowane. Kobiety do tego notorycznie porównują się do innych, co dodatkowo osłabia już nadszarpnięte poczucie własnej wartości. Mamy wobec siebie ogromne wymagania, a idealizm i perfekcjonizm, które mają być motywujące, tak naprawdę pogrążają nas, mimo że czasem tego nie widzimy. I nie ma tu znaczenia czy cele zostały osiągnięte czy jak chude jesteśmy, jak bardzo wysportowane lub ile kilogramów udało się zrzucić. Gdy dietetyczne myślenie nam w tym towarzyszy prędzej czy później, przyjdzie zapłacić za to wysoką cenę.
Dietetyczny stres
Wiele kobiet codziennie naraża się na ogromny stres spowodowany dietą, odchudzaniem, ćwiczeniami i własnym wyglądem. Taki chroniczny stres niestety sprawia, że nasze wysiłki mogą pójść na marne. Stres potrafi na kilka sposobów sprawić, że dieta i ćwiczenia nie zadziałają:
Dietetyczne myślenie
Dietetyczne myślenie może objawiać eis na wiele różnych sposobów. To liczenie kalorii, strach przed tłuszczem lub węglowodanami, odmawianie jedzenia mimo uczucia głodu, ważenie jedzenia, nadmierna ilość wysiłku fizycznego, jedzenie według ustalonego planu, lekceważenie sygnałów ciała, skupianie się na proporcjach makroskładników, obsesyjne jedzenie o myśleniu czy też strach przed przytyciem.
Łatwo rozpoznać kogoś kto funkcjonuje w taki sposób. To te osoby, które jedząc coś zakazanego/kalorycznego/nieplanowanego muszą to 'odrobić’ w następnym posiłku (zmniejszając jego kaloryczność) lub poprzez zwiększenie aktywności fizycznej. To te osoby, które jedząc posiłek już myślą i planują kolejne. To też te osoby, których myślenie skupia się w okół jedzenia i nie są w stanie czerpać przyjemności z innych aspektów życia, dopóki ich plan dietetyczny nie jest zrealizowany zgodnie z planem. To te osoby, które obsesyjnie ważą się i liczą kalorie z wszystkiego co wpada do ich żołądka.
Powyższe kwestie dotyczą najczęściej osób, które są na chronicznej diecie od lat. To nie jest osoba, która postanawia zrzucić trochę ciała i rozpoczyna dietę i po kilku tygodniach zapomina o całym zamieszaniu. Chroniczne stosowanie diet to proces, który trwa dłuzszy okres czasu i charakteryzuje się sinusoidalnym przebiegiem. Zaczyna się od tego, że osoba nie akceptuje swoje ciała i wyglądu, co prowadzi do diety i restrykcji jedzenia, następnie (niezależnie czy dieta przyniosła efekty w postaci redukcji) pojawiają się zachcianki, problemy ze zdrowiem, utrata kontroli, kompulsywne jedzenie i przyrost wagi. I koło się zamyka. Chroniczne myślenie paradoksalnie najczęściej dotyczy również osób, które nie mają żadnych problemów z nadwagą.
Chroniczne diety odsuwają od zdrowia
Oczywiście wszystko sprowadza się do tego co i ile jemy. Ludzkie ciało potrzebuje przede wszystkim gęstego odżywczo jedzenia, aby poprawnie funkcjonować. Wschodnia mądrość mówi: jesz mało odżywcze jedzenie – jesteś słaby. Gdy myślimy cały czas o diecie, odchudzaniu czy utrzymaniu wymarzonej sylwetki, automatycznie skazujemy się na dokonywanie nieodpowiednich wyborów odnośnie tego co jemy. Gdy ilość jedzenia, jego kaloryczność lub zegarek będą determinować jak wygląda nasze menu, to zdrowie będzie musiało pójść na kompromis. A większość typowego dietetycznego jedzenia jest 'słaba’: chrupkie pieczywo, chude mięso, białka jaj, odtłuszczony nabiał, unikanie tłuszczu itd. Taki sposób odżywiania po pewnym czasie będzie miał destrukcyjny wpływ na nasz organizm. To nie nastąpi z dnia na dzień, bo nasze organizmy potrafią nawet kilka lat przeżyć bezobjawowo, mimo istniejących niedoborów i dostarczania zbyt małej ilości energii.
Konsekwencje dietetycznego myślenia
Co się dzieje gdy jesteśmy wiecznie na diecie redukującej?
Oczywiście można wiele lat walczyć z optymalną wagą dążąc do pewnego ’ideału’ i jestem dobrym przykładem, że walka może być skuteczna, ale to zawsze jest coś za coś. Wyglądam najlepiej (moim zdaniem) ważąc 48 kg, ale moje ciało czuje się najlepiej ważąc 5 kg więcej, co przy 158 cm wzrostu nie wygląda najlepiej 🙂 Niemniej jednak różnica w moim nastroju, energii, tym jak śpię, jaką mam cerę jest na tyle ogromna, że im starsza jestem tym bardziej nie mam ochoty płacić takiej ceny za swoje wyobrażenie piękna. Być może jest to kwestia mniejszego stresu metabolicznego, być może jedząc więcej (stąd ważąc więcej) i dostarczając więcej składników odżywczych bardziej zaspokajam potrzeby organizmu. Można tutaj długo spekulować dlaczego tak się dzieje, niemniej jednak gdy żyjemy w świecie wiecznej diety ciężko zaobserwować takie różnice. Dopóki nie stanie się coś przełomowego.
Miałam w ostatnich 5 latach dwa takie momenty, w których sytuacja zmusiła mnie do zmiany diety i stylu życia. Pierwszą była operacja 3 lata temu, gdzie nie mogłam w ogóle ćwiczyć przez miesiąc i skupiłam się na jak najbardziej odżywczej diecie, aby szybciej wrócić do normy. Poprawa nastroju pojawiła się dość szybko, i nie jest to kwestia, że miałam zły nastrój wcześniej, po prostu nagle stałam się bardziej spokojna i wyluzowana 🙂 Druga sytuacja ma miejsce teraz gdy od 2 miesięcy z różnych przyczyn nie ćwiczę, a przez fakt że moja tarczyca lekko szalała, miałam i chyba wciąż mam ogromny apetyt. Czyli nie ćwiczę i jem 2 razy tyle co wcześniej. Paradoksalnie nie przybyło mi więcej niż 2-3 kg, ale pierwszy raz od kilku lat śpię jak dziecko, mam super humor, cera jest gładka i moje życie nie kręci się w okół treningów, diety, tematyki zdrowia etc. Moja beztroska uwzględnia nawet sporo lodów w menu.
I wiele kobiet ma podobne obserwacje. Odpuszczenie dietetycznego myślenia pozwala im przenieść dietę na zupełnie inny poziom…w stronę stylu życia. A to w praktyce oznacza, że będą wzloty i upadki. Będą okresy lepszego i gorszego jedzenia, treningów i kompletnego lenistwa. Zbudowanie pewnej bazy, na której opieramy swój sposób odżywiania wydaje mi się tutaj kluczowy dla zachowania optymalnego zdrowia.
Dla mnie są to: tłuste ryby, rosół, podroby, dużo warzyw, olej kokosowy i kiszonki. I wierzę, że dopóki jem w taki sposób, okresowe zwiększenie ilości jedzenia, włączenie gorzkiej czekolady, miodu, owoców, orzechów czy nawet lodów nie wpłynie na mnie negatywnie. Być może wpłynie to na moją wagę, ale oceniania zdrowia na podstawie tego ile ważymy (pod warunkiem, ze waga jest w 'normie’) nie jest wiarygodne i relatywne.
Dietetyczne myślenie vs. styl życia to z pewnością temat, do którego się dojrzewa po pewnym czasie i gdy ma się już jakieś swoje doświadczenia w temacie odchudzania. Gdy zaczynałam przygodę ze zdrowym odżywianiem i treningami myślałam, że znam odpowiedź na wszystko i znalazłam idealny sposób jedzenia. Im starsza byłam tym bardziej moje podejście zmieniało się z wyglądu w stronę zdrowia i pewne aspekty jak: odporność, reakcja na stres, zachowanie płodności zaczęły być dużo ważniejsze niż to jaki rozmiar ubrania noszę. A optymalne zdrowie może być tylko zachowane przez prawidłowe odżywianie organizmu, dbanie o relaks, troskę o stan jelit i unikanie czynników, które stresują metabolizm.