1 października, 2013

Diagnostyka w alternatywnym podejściu

Moja koleżanka nie dając już sobie rady z rozregulowanymi hormonami postanowiła w końcu pójść do lekarza. Była niezwykle podekscytowana tym faktem, a ja zaczęłam się zastanawiać czy lekarze w ogóle przejmują się faktem, że 15 minut wizyty wystarcza jedynie na miłe powitanie i odnalezienie karty pacjenta. Być może nasz system jest już tak spaczony, że nie widzi nic złego w kiepskiej diagnostyce. Ale czemu tak wielu pacjentów również nie widzi nic niepojącego w takim podejściu i dalej z niecierpliwością i nadzieją, czeka na konsultację lekarską? Niby te 15 minut ma coś zmienić w Waszym zdrowiu? Być może, raczej nie…dlatego dziś będzie o diagnostyce.

Wszyscy którzy do mnie pisali pewnie zastanawiają się kiedy otrzymają odpowiedź. Prawdą jest, że nie mam zbyt dużo czasu, ale zawsze odpowiadam na wszystkie maile…pytanie czemu tak długo to trwa 🙂 Ten post powinien wszystko wyjaśnić.
Nie jestem w stanie, a raczej już nie mogę (ze względu na przekonania) doradzać bez konkretnego wywiadu. Mogę oczywiście pogdybać, co robię często w komentarzach na blogu, ale jeśli chodzi o poważniejsze problemy, których dotyczy 90% maili do mnie, niestety bez diagnostyki ciężko jest pomóc. Zwłaszcza jeśli naprawdę zależy nam na czyimś zdrowi, inaczej pewnie udziałałabym płatnych konsultacji przez net. To też jest powód, dla którego nie prowadzę praktyki,  po prostu nie mogę poświecić tyle czasu ile jest potrzebne, aby skutecznie komuś pomóc. Blog to czyste informacje, kazdy z nimi zrobi co zechce, nie są płatne i nie uważam, że powinny być traktowane jako porada lekarska. Konsultacja czy doradzanie w jakikolwiek sposób wywołują już większa presję. Podziwiam lekarzy, którzy ot tak przepisują leki i często robią krzywdę pacjentom. Podziwiam ich brak odpowiedzialności za te decyzje. Wiem, że mam skłonności do nadmiernego analizowania rzeczy…ale bez przesady, jeśli mamy do czynienia z żywym organizmem, pewna doza przemyśleń i indywidualnego podejścia jest niezbędna. A to wymaga i czasu, i współpracy z dwóch stron. Zauważyłam, że wiele osób wcale nie chce „współpracować” w taki sposób. Nie jest to zarzut, taką mamy mentalność – chcemy szybkich rozwiązań, na szczęście większość z Was chce korzystać z bardziej naturalnych metod, a to już pierwszy krok w kierunku zmiany świadomości. Kolejnym będzie zrozumienie, że naturalna medycyna to proces, pełen wzlotów i upadków, a im lepsza diagnostyka tym mniej miejsca na błędy.

Diagnostyka naturopatyczna diametralnie różni się od tej konwencjonalnej. Aby naprawdę pomóc danej osobie potrzeba wielu informacji, które dla przeciętnego człowieka nie mają znaczenia w momencie gdy przychodzi na konsultację. Dla każdego alternatywnego praktykanta są jednak niezwykle cenne. W przeciwnym wypadku będziemy robić to co konwencjonalna medycyna czyli gasić symptomy i hamować objawy. Wbrew pozorom jest to możliwe również za pomocą naturalnych metod. To czy podamy pacjentowi syntetyczny antybiotyk czy naturalny to tylko z pozoru robi wielką różnicę, bo tak naprawdę gdy nie dotrzemy do przyczyn stanu zdrowia danej osoby, takie leczenie wciąż nie będzie skuteczne. Np. chroniczne infekcje przeważnie są konwencjonalnie leczone antybiotykami, lekami przeciwzapalnymi czy przeciwbólowymi. Gdy chcemy iść w bardziej naturalną stronę weźmiemy witaminę C w dużej dawce, echinaceę, może jakiś cynk i stan zdrowia z pewnością się polepszy…ale to nie jest odpowiednia metoda. Skuteczne podejście powinno być skupione na przyczynach chronicznych infekcji i być może okaże się, że chory ma problem z jelitami, w których leży większość naszego systemu odpornościowego lub jego system jest przeładowany toksynami. Zakładam, że jeśli musimy stosować jakiś preparat non stop, to wciąż krążymy w okół przyczyny i gasimy symptomy. Oczywiście z małymi wyjątkami, bo niektóre chroniczne choroby wymagają stałej podaży suplementów czy leków.

Często w wiadomościach pytacie konkretnie o przyczynę danego stanu, np. dlaczego mam wysoki cholesterol lub niski progesteron…Prawda jest taka, że nie wiem. Mam w głowie listę potencjalnych przyczyn, ale wciąż byłoby to krótkowzroczne myślenie gdybym jej użyła. Jedna z ważniejszych zasad w naturopatii mówi: symptomy nie definiują choroby. Czyli możesz przyjść z bolącą ręką, a usłyszeć, że tak naprawdę masz problem z nerkami. Nasze ciało manifestuje choroby na różny sposób. Mamy hierarchię organów, a choroba wędruje od zewnątrz do wewnątrz, od najmniej ważnych organów do kluczowych, i w analogiczny sposób ustępuje. Często pacjent może sam ocenić postęp choroby gdy dolegliwości typu „moja ręką boli’ stają się bardziej ogólne jak np. „czuję się źle”. Takie przejście z „moje” na „ja” jest ogromnym znakiem ostrzegawczym, że choroba staje się bardziej chroniczna. Większość z Was nie zauważa jak rośnie poziom 'chroniczności’ ponieważ lekceważymy pierwsze objawy i nie potrafimy połączyć całej naszej medycznej historii w całość. To powinien notabene zrobić lekarz. Infekcja wirusowa w danym czasie, rok później grzybica, 3 lata później Zespół Jelita Drażliwego i na końcu chora tarczyca to ta sama choroba o różnym stopniu chroniczności. Oczywiście alopatia nie patrzy w ten sposób, stąd mamy nazwy chorób i określone definicje powiązanych z nią symptomów (plus listę leków jakie muszą być stosowane). Niemniej jednak żadne symptomy, które zostały zahamowane lub zgaszone, i jednocześnie nie była podjęta żadna próba poprawienia status chorego, nie odejdą w niepamięć. Dla przykładu łuszczyca: leczymy ją w konwencjonalny sposób i po pewnym czasie skóra nie jest w stanie już reagować symptomami, a toksyny które normalnie są eliminowane tą drogą akumulują się np. w tkankach miękkich. Znana jest taka forma artretyzmu powiązanego z łuszczycą.
Z tych powodów dla mnie ważny jest każdy element dotyczący zdrowia danej osoby. Rodzimy się z pewną konsytuacją. Zdrowie matki, przebieg ciąży i sposób porodu są dla niej krytyczne. Organizm matki wiedząc, że dziecko zostanie wydalone na świat, uznaje to za szansę aby pozbyć się zgromadzonych w ciele toksyn. Ważna jest też kolejność narodzin dzieci (im więcej ciąż tym większy niedobór minerałów i witamin u matki, zwłaszcza gdy ciążę następują jedna po drugiej). Sposób dostarczenia również ma znaczenie z punktu widzenia flory bakteryjnej, ponieważ dziecko podczas naturalnego porodu nabywa odporność. Z mojego punktu widzenia istotne są również wszelkie przebyte choroby wieku dziecięco i szczepienia. Te pierwsze są idealną szansą dla organizmu na pozbycie się części toksyczności, więc brak chorób w wieku dziecięcym nie uznawany jest za dobry znak. Szczepienia z kolei powodują chwilowy stan nadaktywności systemu odpornościowego, co hamuje witalność człowieka. Pojęcie witalności jest dość enigmatyczne i oczywiście nierealne jest jej zmierzenie, jednak naturalna medycyna nigdy nie była metodą 'szkiełka i oka’, więc podważanie jej skuteczności czy też zasad uznam za nie na miejscu.
Dalej idąc patrzy się na środowisko w jakim wychowywało się dziecko, zarówno otoczenie zewnętrzne jak i czynniki takie jak dieta, styl życia itd. Wszelka historia chorób, stosowanych leków oraz interwencji medycznych powinna być skrupulatnie zebrana. Przeważnie historię zdrowia rozdziela się ją na etapy: przedszkolny, szkolny i dorosły. Ten środkowy jest niezwykle ważny ponieważ okres dojrzewania to okres dużego zapotrzebowania na składniki odżywcze i już wtedy łatwo o stworzenie dobrego gruntu dla przyszłych niedoborów. Wiele nastolatków nie dba o swoje zdrowie, i to w kwestii diety i często u dziewczyn sporych restrykcji co do ilości i jakości jedzenia. U kobiet ważne są oczywiście kwestie takie jak miesiączkowanie, ciąże, stosowanie leków hormonalnych oraz różne symptomy związane z cyklem menstruacyjnym. Mnie również interesuje ilość stosowanych przez całe życie leków (większość z nich ma toksyczny wpływ na wątrobę i nerki), kosmetyków, sen, aktywność, poziom energii, wygląd zewnętrzny, stan zębów, objawy ze strony przewodu pokarmowego, poziom stresu, dieta przeszła i obecna, suplementacja oraz historia medyczna najbliższej rodziny. Jeśli mowa o lekach najbardziej istotne jest każde stosowanie antybiotyków, sterydów, hormonów oraz diuretyków.
Gdy mowa o obecnym stanie zdrowia bardzo szczegółowo analizowane są wymieniowe wyżej aspekty. Np. sen wymaga wiedzy na temat godziny położenia się, wstawania, zmian w okresie weekendu, czasu zaśnięcia, wybudzania się, stanu po obudzeniu itd. Każda dziedzina życia powinna być w taki sposób bardzo dokładnie zweryfikowana.
Tak szeroka diagnostyka jest konieczna w każdym przypadku, inaczej nie ma pewności, że przepisane zalecenia naprawdę zostały dobrane indywidualnie i nie pogorszą stanu zdrowia pacjenta z powodu zbyt powierzchownego potraktowania jego historii medycznej. Chcemy mieć świadomość, że nic nie zostało pominięte. Przeważnie wywiad trwa ok. dwóch godzin i często jest poprzedzony ankietami. Głównymi celami jest ocena, które systemy organizmu nie funkcjonują poprawnie, jakie są potencjalne niedobory odżywcze, jakie aspekty diety i stylu życia wymagają poprawy i przede wszystkim jaka jest zdolność detoksu organizmu i stan dróg eliminacji. Bez tej wiedzy ciężko jednoznacznie stwierdzić co się dzieje ze zdrowiem danej osoby i jak wyglądała witalność na przełomie kilkunastu czy kilkudziesięciu lat. Każdy próba hamowania symptomów, oraz polepszenia statusu witalności powinna być odnotowana. Pacjent z kolei musi zrozumieć, że symptomy nie są wyznacznikiem stanu zdrowia. Wiele organizmów nie daje znać o chorobie latami, przynajmniej nie w dokuczliwy sposób, a ludzie mają tendencję do bagatelizowania mniejszych znaków.
Przyznam szczerze, że większość z Was nie zdaje sobie sprawy (być może nie wierzy), że obecne problemy ze zdrowiem są rezultatem wcześniejszych zdarzeń i pogłębienia się poziomu 'chroniczności’. Mogę stanowić za przykład: leczyłam trądzik na sto sposobów, od konwencjonalnych metod po naturalne. Te ostatnie uwzględniały: regulację hormonów, zarządzanie stresem, troskę o jelita, oczyszczenie wątroby itd. I tak naprawdę za każdym razem mój statu zdrowia się polepszał, ale wciąż nie było idealnie…dopiero naturopatyczne podejście pozwoliło mi dojść, że dysfunkcyjne jest u mnie jelito grube, przez co wszelki detoks, ani inne kuracje nie będą w 100% skuteczne. Na marginesie gdy cierpi skóra to wątroba i jelito grube są pierwsze w kolejce do zaadresowania, ponieważ skóra jest jak trzecia nerka, więc jeśli eliminacja na jakimś poziomie nie przebiega poprawnie przejmuje tą funkcję.
Wiele wydarzeń wydaje nam się zupełnie niewinnych i nieistotnych np. stosowanie głodówek, diet oczyszczających w przypadku gdy mamy zaparcia doprowadzi do zwiększenia toksyczności, nagła utrata tkanki tłuszczowej może zaburzyć równowagę hormonalną czy też kuracja antybiotykowa sprzed roku da o sobie znać w postaci choroby autoimmunologicznej. To tylko kilka przykładów, które można mnożyć w nieskończoność, sęk w tym aby zdawać sobie sprawę, że nawet banalna informacja może mieć ogromne znaczenie dla osoby prowadzącej kuracje. Zwłaszcza dla nas. Dla nas ponieważ w Polsce nie mamy rozwiniętej diagnostyki laboratoryjnej i wielu problematycznych kwestii nie jesteśmy w stanie zweryfikować, a w takich realiach diagnoza naturopatyczna sprawdza się idealnie. Nie jest to jednak metoda dla wszystkich. Nie każdy wierzy w witalność, powiązanie pomiędzy chorobami czy inne zasady naturopatii. Wiele osób podważa negatywny wpływ toksyn czy stosowanych leków na nasze zdrowie, tak samo jak neguje udział diety w rozwoju chorób. Takie osoby nie powinny po prostu korzystać z pomocy naturopatycznej. Pozostali z kolei muszą zdawać sobie sprawę, że cały proces może być czasochłonny, i często poprzeplatany kryzysami leczenia wraz ze zmianą symptomów choroby. Jeśli popatrzymy na symptom jak na długi proces zaburzenia pewnej równowagi, gdzie zaburzenie jest pierwsze i pogłębia się dając fizyczny objaw, to zrozumiemy, że leczenie również może zając sporo czasu. Wszystko zależy od istoty problemu.
Czy wciąż chcecie korzystać z pomocy naturalnej medycyny? 🙂

Ps. Diagnostyka w Polsce zaczyna być coraz bardziej dostępna. Odkryłam laboratoria specjalizujące się fenomenalnych badaniach w kierunku chorych jelit (i nie tylko). Niestety cena nie jest już taka dostępna. Ponieważ badania są wysyłane za granicę, i też ceny są 'ichniejsze’ koszt kształtuje się w okolicach 1300-1700 zł za panel jelitowy.  Badania hormonalne (ze śliny czyli jedyny wiarygodny sposób) wahają się od 500 -1000 zł. Niestety 🙁 Ale wierzę, że z czasem będzie więcej takich opcji i ceny spadną.

Szkolenie
nadwrażliwości pokarmowe

Od nadwrażliwości pokarmowych do autoimmunologii

dieta
eliminacyjna

Samodzielne rozwiązywanie problemów pokarmowych.

pobierz
przewodnik

Paleo w pigułce.

Zapisz się na
konsultacje

Najczęściej czytane

Hashimoto (autoimmunologiczna niedoczynność tarczycy)

Niedoczynność to poważny problem w ostatnich latach. Coraz więcej osób choruje i coraz częściej pacjent słyszy, że jego choroba to Hashimoto. Przeważnie... Zobacz więcej


Euthyrox, Eltroxin – czego nie wiesz o syntetycznym T4?

Nie ma dnia abym nie dostała wiadomości na temat chorób tarczycy. Niedoczynność jest tak często diagnozowana w ostatnich latach, że zaczyna to... Zobacz więcej


Reaktywna hipoglikemia i insulinooporność

Problemy z poziomem glukozy we krwi są bardzo powszechne, ponieważ wile różnych czynników wpływ na stabilność glukozy we krwi. Stres, nieodpowiednia dieta,... Zobacz więcej


SIBO czyli najczęstszy powód Zespołu Jelita Drażliwego

Zespół jelita drażliwego to jedna z najczęstszych diagnoz na świecie. Nazywam ją workiem, do którego można wrzucić dosłownie wszystko, co daje objawy... Zobacz więcej


Gdy metylacja zawodzi – mutacja genu MTHFR

MTHFR – zapamiętajcie ten akronim, za kilka lat będzie o nim głośno. Dzisiejszy post, w moim odczuciu, jest jednym z ważniejszych. Przynajmniej... Zobacz więcej


Archiwum wpisów

Archives

Godziny otwarcia gabinetu:

PN-PT 10:00-18:00

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.